Napad na lombard z użyciem broni
W czwartek w południe mężczyzna około 20 lat wszedł do lombardu przy ul. Poznańskiej. Chciał obejrzeć łańcuszek za 6 tys. zł. Gdy sprzedawca położył przedmiot na wadze, chłopak psiknął mu gazem w twarz i uciekł do czekającej taksówki.
Złodziej miał około 180 cm wzrostu, nisko osadzone ciemne brwi i małe, odstające uszy. - Tydzień wcześniej był u nas oglądać ten sam łańcuszek - opowiada Marek Laufer, właściciel lombardu przy ul. Poznańskiej. - Wczoraj na jego prośbę położyliśmy łańcuszek na wadze. On wziął go do ręki, psiknął naszemu pracownikowi w twarz, potem mi i uciekł do drzwi - dodaje.
Pan Marek rzucił się w pościg za złodziejaszkiem. Biegli ulicą Poznańską i Kochanowskiego (niedaleko komendy wojewódzkiej policji) aż do Jeżyckiej. - Na Jeżyckiej czekała na niego taksówka. Ktoś zatarasował jej drogę rowerem. Otwarłem drzwi i znowu we mnie psiknął gazem. Ja psiknąłem w niego swoim. Niestety uciekł z samochodu drugimi drzwiami. Ludzie naokoło nie reagowali - relacjonuje właściciel lombardu.
Po kilku sekundach oczy Marka Laufera zaczęły już piekielnie łzawić, a złodziej łańcuszka rozpłynął się gdzieś w jeżyckich uliczkach. Taksówkarz odwiózł poszkodowanego do szpitala. Wyjaśniał po drodze, że chłopak dał mu 100 zł za wyczekiwanie na niego na Jeżyckiej.
Łupem złodzieja padł łańcuszek wystawiony w lombardzie za 6 tys. zł. - W zasadzie to dziwne. Tak się przygotowywał, a przecież obok pod szybą leżał o wiele grubszy i droższy łańcuch - mówi Marek Laufer.
Sprawcy szuka policja. Wszyscy świadkowie zdarzenia proszeni są przez nią o kontakt. - Mieliśmy do czynienia z kradzieżą rozbójnicza przy użyciu gazu - mówi sierż. Ewa Ochocka z zespołu prasowego wielkopolskiej policji. - Dysponujemy bardzo czytelnym nagraniem z monitoringu wewnętrznego lombardu. Sprawca został też zarejestrowany przez kamery monitoringu pobliskiego banku. Śledztwo trwa - dodaje.
Najpopularniejsze komentarze